Filozofia zen symbolizuje równowagę emocjonalną, wewnętrzny spokój i harmonią życia. Doskonale odzwierciedla tę ideę – technologia Zenzzen stworzona przez Justynę de Bure, absolwentkę Innovation Coach. Estetyczna opaska w kształcie bransoletki wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji do ostrzegania przed wybuchem złości. Jest narzędziem do kontrolowania nadmiernych emocji z myślą o relacjach dorosłych i dzieci.
Redakcja: Właścicielka agencji PR została wynalazczynią urządzenia Zenzzen. Jak do tego doszło?
Justyna de Bure: Skłoniły mnie do tego osobiste doświadczenia. Jestem osobą spokojną, ale w drugiej ciąży, przy braku snu i obowiązkach, które mnie przygnia- tały, zaczęłam dostrzegać, jak emocje wymykają się spod kontroli. Z niepokojem patrzyłam jak to wpływa na starszego synka. Widziałam jak zamykał się w sobie. Przepraszałam, ale czułam, że to za mało. I tak narodził się pomysł na Zenzzen, urządzenia ostrzegającego przed wybuchem złości.
R: Inicjatorce pomysłu potrzebne było wsparcie?
JdB: Inspiracją był mój mąż, ale do realizacji tego pomysłu zachęcił mnie przede wszystkim prof. Matthew McKay z Kalifornii, który całe życie poświęcił badaniu samoregulacji. Kiedy taki autorytet, potwierdził entuzjastycznie, że mój projekt ma sens, wtedy pojawił się już impuls do konkretnego działania. Miałam szczęście,
że dzięki rekomendacji dr inż. Jakuba Gałki, trafiłam w Innovation Coach na prof. Artura Rydosza
z AGH. Wybitny specjalista w dziedzinie elektroniki wszystkim profesjonalnie pokierował i projekt zaczął się szybko rozwijać.
R: W jaki sposób działa Zenzzen?
JdB: Urządzenie w formie cieniutkiej bransoletki, którą nosi się na nadgarstku wyposażone jest w sensory zbierające dane. Analizuje w czasie rzeczywistym sygnały z naszego organizmu, w tym zmienność rytmu serca czyli HRV oraz głosu. Algorytm nie przetwarza jednak słów, tylko parametry akustyczne. Chronimy w ten sposób prywatność użytkownika. Ten system jest najlepiej udokumen- towanym wskaźnikiem napięcia emocjonalnego, który wszystko rejestruje. Kiedy osoba zaczyna się denerwować, bransoletka wysyła określone sygnały. Dzięki sztucznej inteligencji urządzenie uczy się konkretnego użytkownika i dopasowuje się do tego, jak reagujemy.
R: Czym różnią się od siebie te sygnały?
JdB: Kiedy pojawia się napięcie emocjonalne bransoletka wysyła najpierw delikatny sygnał. Gdy emocje idą w górę, dostajemy mocniej- sze ostrzeżenie. System ma trzy poziomy alarmu – od lekkiego mrowienia, przez wyraźną wibrację, aż po mocny sygnał: „STOP”. Jest to już ostrzeżenie przed wybuchem złości, z którą Zenzzen nie walczy, ale uczy jak ją rozpoznać i opanować. Niepohamowana złość niszczy bowiem relacje zwłaszcza rodziców z dziećmi. Prawdziwa siła zaczyna się tam, gdzie kończy się krzyk. Częścią tego systemu jest aplikacja – dziennik emocji, ćwiczenia oddechowe i narzędzia do samoregulacji.
R: Sercem każdego projektu AI są dane. Skąd one pochodzą?
JdB: Pojawia się tu pewien problem, bowiem dostępne korpusy danych emocjonalnych są drogie, dziurawe, często źle opisane. Dlatego chcemy tworzyć własne bazy danych – legalne, etyczne i krajowe. Trudno jest bowiem trenować algorytmy na emocjach, jeśli nie wiemy, czy dane są rzetelne. To jest dla nas spore wyzwanie, ale na pewno je pokonamy.
R: Kiedy będzie prototyp funkcjonalny urządzenia?
JdB: Już niedługo. Budujemy go z doświadczonym producentem mikroelektroniki. Dopinamy warunki współpracy, także finansowe. Zależy nam, żeby urządzenie znalazło się na rynku jak najszybciej. W świecie, w którym każda emocja może zostać zarejestrowa- na, zmierzona i przeanalizowana przez AI, Zenzzen przypomina nam o czymś znacznie ważniejszym niż technologia. Przypomina o potrzebie zrozumienia samego siebie, zanim wypowie się słowa, których nie da się już cofnąć, bo często jedno „przepraszam” to za mało. A delikatne mrowienie na nadgarstku może być początkiem emocjonalnej rewolucji. Takiej, która zmienia nie tylko relacje dorosłych z dziećmi, ale zmienia też ludzi.